„Miedzianka. Historia znikania”
Wydawnictwo Czarne 2011
Kupferberg ? Miedzianka, niewielkie miasteczko nieopodal Jeleniej Góry, którego nie ma. Tak jak nie magospody Ratuszowej, gdzie miejscowe panie, plotkując przy jednym ze stolików, krzywiły się zniesmaczone, gdy ich mężowie śpiewali ?Gdybyś miał jeszcze jedną teściową, to??. Nie ma zabaw, podczas których Martin Lachmann grał na saksofonie, a dookoła wirowały roztańczone pary. Nie ma również browaru, papierni, zakładu kamieniarskiego, warsztatów rzemieślniczych. Nie ma pani Trenkler, która szyła koszule, pań Assmann i Alex, które zajmowały się pościelarstwem, pani Bräuer, która handlowała masłem i jajkami.
Nie ma cmentarza przy drodze do Mniszkowa z widokiem na Rudawy Janowickie, a w okolicy do dziś wspomina się, jak płyty nagrobne wyciągano z ziemi ciągnikami, a psy rozwlekały po całej wiosce ludzkie kości.
Filip Springer przez ponad dwa lata szukał odpowiedzi na pytanie, dlaczego miasteczko z siedmiowiekową tradycją zniknęło z powierzchni ziemi. Czy stało się tak na skutek zniszczeń spowodowanych rabunkowym wydobyciem uranu przez Rosjan prowadzonym tutaj w latach 1948 ? 1952? Czy też opowieści o szkodach górniczych zostały wymyślone przez władzę jako pretekst do wyburzenia miasta i ukrycia tajemnicy z przeszłości?
Nominacje i nagrody:
– Finał Literackiej Nagrody Nike 2012
– Finał Literackiej Nagrody Gdynia 2012
– Finał Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego 2012
– nominacja do Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej Angelus 2012
– nominacja do nagrody Mediatory 2012
– nominacja do XI Nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek
– nominacja do nagrody na Książkę Historyczną 2012 roku
Recenzje:
„Filip Springer nazywa siebie domorosłym archeologiem i wyrusza na Dolny Śląsk. Pędzelkiem, delikatnie, szczegół po szczególe odkrywa i odtwarza fascynującą historię Kupferbergu ? Miedzianki, niewielkiego miasteczka między Jelenią Górą a Kamienną Górą, i jej mieszkańców. Kiedyś Kupferberg był miastem górników, przez chwilę perłą turystyczną i wytchnieniem dla kuracjuszy. Położony na szczycie, przez sześćset lat opierał się zawieruchom wojennym. Aż dotarła do niego Armia Czerwona i odkryto w pobliżu rudę uranu? Tę reporterską opowieść czyta się z zapartym tchem, jak książkę sensacyjną, chociaż wiadomo, że zakończenie jest zupełnie niehollywoodzkie”
– Ewa Winnicka, Polityka.
„Springer świetnie opisuje atmosferę terroru, milczenia, utajonego cierpienia ludzi, którzy na własnej skórze odczuli skutki wyścigu zbrojeń i pędu ku broni atomowej. Poszukiwania uranu kończą się w 1952 r., miasteczko szybko się wyludnia, zostają tylko duchy i mroczne opowieści”
– Paulina Wilk, „Rzeczpospolita”
„Znikanie miasteczka zaczęło się od drzewa czereśni, które pochłonęła pewnego dnia rozpadlina w ziemi. Zapadały się domy, grobowce i ludzie. Co sprawiło, że 700-letnie miasteczko już nie istnieje? Czy za wszystkim stoją zniszczenia spowodowane wydobyciem uranu przez Rosjan w latach 1948-52? A może winna jest Zła Kobieta, o której mówią ci, co Miedziankę opuścili? Wielogłosowa opowieść o Miedziance nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ale pamięć o znikniętym miasteczku na zawsze została utrwalona”
– Beata Kęczkowska, Gazeta Wyborcza
„Archeolog, etnolog, dziennikarz i fotoreporter, w „Miedziance…” ujawnia nadzwyczajny talent do opowiadania historii. Wszystko jest tu mistrzowsko wyważone, także zmienność rytmu opowieści – kiedy z zainteresowaniem czytamy o minionej świetności Kupferbergu i już, już wydaje się nam, że wiemy, że to będzie taka nostalgiczna, wspomnieniowa książka, wraz z pojawieniem się polskich osadników wkrada się dramatyczne napięcie, które sięga zenitu w rozdziałach dotyczących kopalni uranu. „Miedzianka…” to też efekt imponującej dokumentacji.”
– Magdalena Piekarska, Gazeta Wyborcza Wrocław
„Miedziankę. Historię znikania? znamionuje fotograficzna skłonność do odpowiedniego kadrowania, zatrzymywanie spojrzenia to na linii krajobrazu, to na szczególe, a wreszcie odkrywanie ? jak w palimpseście ? kolejnych warstw historii. Czytam o zamkniętej w połowie lat 50. aptece w Miedziance i widzę ? wyraźnie ? te kolorowe pudełka i buteleczki toczone ku lasowi i porywane przez wiatr. Wydobyte”
– Joanna Roszak, Dwutygodnik.com